PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=840042}

Gdy wieje północny wiatr

Gut gegen Nordwind
6,5 212
ocen
6,5 10 1 212
Gdy wieje północny wiatr
powrót do forum filmu Gdy wieje północny wiatr

Sympatyczna para. Pod koniec robi się absurdalnie, ale i tak w życiu bywa. Udało się pokazać złożoność uczuć i podyktowanych nimi decyzji w starciu z racjonalną kalkulacją. Wszystko jest nietrwałe, a ułuda ciągłości potoku wrażeń zawsze sprowadza cierpienie. Często najbardziej pożądamy tego, o czym wiemy, że nas zrani.

ocenił(a) film na 7

Bardzo mądrze i spójnie napisane. Lecz czy należy przez to rozumieć, że nie warto dać się porwać temu potokowi i nie podążać za pragnieniami? Dopiero doświadczenie życia każdego z nas pozwoli zweryfikować, czy było warto. Ta piosenka co roku rozpoczynała festiwal Gitarą i Piórem w Karpaczu, mój ulubiony. Dzięki za przypomnienie.

użytkownik usunięty
bathory_filmweb

Ludzie o wiele mądrzejsi ode mnie odkryli, że podążanie za pragnieniami to jak lizanie ostrza brzytwy posmarowanej miodem. Czy chwila słodyczy warta bólu? - tu każdy odpowiada sobie sam i przyjmuje konsekwencje wyboru lub wierzga w męce, przeklinając swój los. Bohaterowie omawianej historii ewidentnie cierpieli. Decyzja bohaterki budzi moje wątpliwości. Nie chodzi o aspekt etyczny, tylko czysto psychologiczny. Prawdopodobny rozpad wieloletniego stabilnego związku, w tym również relacji z dziećmi, to trochę wysoka cena za napędzany wyobraźnią romans. Właśnie dzieci zostały w tej opowieści zupełnie pominięte, a to przeoczenie moim zdaniem mocno obniża wiarygodność widowiska. Gdy dzieci wyjdą już w świat, to co innego. Dopóki trzymają się gniazda, żadna matka nie powinna odfruwać, nawet jeśli czuje, że bardzo by chciała. Ewentualny lot ku nowej romantycznej przygodzie z przychówkiem pod skrzydłami – skrajna nieodpowiedzialność i całkowity brak empatii dla porzucanego partnera i dziatwy. W mojej subiektywnej opinii przykład dewastującego egoizmu (pomijam przypadki patologiczne, kiedy np. partner krzywdzi, zagraża - w pokazanej historii nic takiego nie miało miejsca). Bywa i tak, ale tu koszty zamieciono pod scenariuszowy dywan, dlatego śmiem twierdzić, że to film obliczony na młodego widza, słabo zakorzenionego w rzeczywistości. Z moich doświadczeń wynika, że „Sprawa Kramerów” lub „Historia małżeńska” wiarygodniej oddają wyniki podobnych eksperymentów z pragnieniami.

ocenił(a) film na 7

W mojej opinii, oboje byli szczęśliwi wtedy, gdy podążali za marzeniami i tą relacją. Zaprowadziło ich to tam, gdzie oboje chcieli, do spotkania. Tego co było potem niestety się nie dowiedzieliśmy. Zgodzę się odnośnie dzieci, aczkolwiek ich relacja z matką była dziwna, podobnie jak z mężem. Swoją drogą jego postawa ukazuje bardzo kompletną i dojrzałą osobę. Główny bohater trochę stroni od relacji z ludźmi, rodziną, ale jego schemat funkcjonowania każe ich poszukiwać - tacy mają najgorzej (może jakiś asperger wysokofunkcjonujący). Co w przypadku, jeśli byśmy nie podążali za pragnieniami, i to już tak odnośnie każdego z nas? Raczej przegralibyśmy życie.

użytkownik usunięty
bathory_filmweb

„Każdy z nas” to zwrot, który trafnie opisuje np. fakt, że musimy oddychać, pić, spać, zależymy od globalnego ekosystemu. W zestawieniu np. z takimi pojęciami, jak zespół Aspergera czy miłość, traci jakikolwiek sens. Josef Mengele był szczęśliwy podczas selekcji na rampie w Auschwitz, obwoził po obozie dzieci swoim samochodem, rozdawał słodycze. Kim mógł być, gdyby nie podążał za swymi pragnieniami? Wygrał czy przegrał życie? Miał najgorzej? Gorzej niż obiekty jego eksperymentów? Pragnienia to iluzje, są niemierzalne, sprzęgnięte ze specyficznym, zawsze niestabilnym stanem ego, jednak podyktowane nimi działania wywierają realne skutki. „Wszystko, o mnisi, płonie. Czym, o mnisi, wszystko płonie? Oko, mnisi, płonie, materialne formy płoną, świadomość oka płonie, kontakt oka (z materialnymi formami) płonie. Jakiekolwiek doznanie powstałoby z powodu kontaktu oka (z materialnymi formami), czy to przyjemne, czy nieprzyjemne, czy ani-przyjemne-ani-nieprzyjemne, ono także płonie. Czym płonie? Powiadam wam, płonie ogniem pragnienia, ogniem niechęci, ogniem ułudy, ogniem życia, starości, śmierci, żalu, lamentu, krzywdy, smutku i rozpaczy”. Co zatem „w przypadku”? Tego właśnie należy się dowiedzieć sprawdzając, a żeby sprawdzić nauczyć opierać pragnieniom, dostrzegając ich efemeryczną naturę i konsekwencje ulegania ich iluzji. To nie teoria, tylko mozolna praktyka.

ocenił(a) film na 7

Mozolna praktyka bycia biernym... Uważam, że bardzo mądrze Pani piszę, ale koncepcja stania w miejscu? Dla niektórych samotność jest przekleństwem, przyczyną smutku. A jeśli ktoś po tych poszukiwaniach podyktowanych pragnieniami odnajdzie szczęście? Pragnę zdobywać wiedzę, ale zaniecham nauki, przekonam się kim się stałem, kiedy nie będę potrafił porozumiewać się z ludźmi. Pragnę rozwijać talenty, pragnę wielu rzeczy. I w końcu pragnę bliskości, dlaczego mam pozostać samotny? A jeśli ma Pani rację, czy da się ukryć gdzieś te pragnienia?

użytkownik usunięty
bathory_filmweb

Owszem, w pierwszej chwili wydaje się to brzmieć paradoksalnie, ale pełnię działania osiąga się nie działając. Należy pamiętać, że owo pełne mocy nie-działanie nie oznacza bierności – wręcz przeciwnie. Dzieje się tak, ponieważ wszelkie zjawiska są fundamentalnie puste. Dziś pragniemy tego, jutro czegoś innego, a pojutrze całkowicie zapominamy o niegdysiejszych pragnieniach, bo umysł już wyrywa się ku kolejnej podniecie. Zamęt i cierpienie powodują nawykowe lgnięcie do przedmiotu pożądania, który zwykle traktujemy, jako zawsze priorytetowy do tego stopnia, iż jesteśmy gotowi poświęcić wszystko i wszystkich, żeby zaspokoić pragnienie. To działa, jak uzależnienie. Im częściej zaspokajamy pragnienia, tym mocniej odczuwamy brak zaspokojenia. Taka jest natura nieskończonego umysłu, generującego nieskończone, lecz zawsze puste zjawiska.

Warto się uczyć. Warto poszukiwać bliskości. Warto rozwijać wrodzone predyspozycje. Proszę się nie zamykać na drugiego człowieka. Całkowita (zewnętrzna) izolacja to ścieżka, którą może podążać niewielu – wymaga kosmicznej determinacji, do której większość z nas po prostu nie dojrzała. Praca z umysłem wymaga subtelnych, zręcznych metod, stosowanych z wielkim wyczuciem. Bicz deprywacji, pałka wyrzeczenia, piętno grzechu itd. są domeną łacińskiego chrześcijaństwa. To się po prostu nie sprawdza. Rozwijanie umiejętności komunikacyjnych również ma wielkie znaczenie. Proszę pamiętać, że rozwój, o którym piszę, wymaga kontaktów, współpracy z innymi, a nawet zaspokajania pragnień – tak, wiem, wygląda to na sprzeczność, ale wynika to z faktu, że w tak skrótowym opisie usiłuję przekazać informacje o wielu różnych poziomach rozwoju. Właśnie dlatego nie „każdy z nas”. Niektórzy tędy, inni tamtędy. Co idealnym rozwiązaniem dla mnie, dla Pana już niekoniecznie i odwrotnie. Wszystko jest względne i uwarunkowane w znaczeniu absolutnym. Nim dotrzemy do tego poziomu rozumienia, nie należy a priori wykluczać żadnej możliwości. Pewien mnich doznał oświecenia, gdy po wielu latach ciężkich wysiłków usłyszał reklamującego stoisko handlarza: „Na moim straganie wszystko jest najlepsze!”. W tym cała rzecz. Na straganie umysłu nie ma wybrakowanego towaru, co wcale nie znaczy, że musimy kupować wszystko, co nam w oko wpadnie. Proszę nie ulegać zniechęceniu. Tak młody i inteligentny człowiek, jak Pan, ma przed sobą ogrom możliwości. Proszę korzystać z życia, o ile to możliwe nie wyrządzając krzywdy innym, czyli np. ćwicząc umiejętność odkładania gratyfikacji na potem, rezygnacji z rozdymania ego. Reszta potoczy się w sposób naturalny. Umysł jest krnąbrny, jak psotne dziecko. Trzeba wypracować odpowiednie sposoby postępowania z nim, wszak bicie i zastraszanie, to nie są skuteczne metody wychowawcze – celem nie jest pacyfikacja umysłu, tylko zrozumienie zasad jego funkcjonowania.

Proszę tego nie brać za impertynencję z mojej strony, ale jeśli mogę, to polecam także jakąś odpowiednią dla Pana pracę z ciałem, które jest po prostu rozwinięciem umysłu na poziomie materialnym. Sprawne ciało dobrze wpływa na rozładowywanie napięć wewnętrznych. To oczywiście żadne odkrycie, ale często o tym zapominamy. Sama wybrałam biegi długodystansowe, gimnastykę siłową i pływanie, ale to może być cokolwiek innego, co pomoże się odprężyć. Istotne, aby utrzymywać w umyśle dyspozycję pracy z pragnieniami, a nie np. kult ciała, rywalizacji itd. W ten sposób ćwiczenia zawsze będą wykraczać poza doraźnie osiągalne cele.

ocenił(a) film na 7

Pani Magdaleno, proszę nie marnować tyle czasu na tym portalu. Zamiast tego otworzyć gabinet i pomagać innym. Można gdzieś jeszcze poczytać jakieś Pani przemyślenia ?

użytkownik usunięty
bathory_filmweb

Cieszę się, jeżeli w moich komentarzach znajduje Pan coś wartego uwagi. Prawda jest taka, iż wszystko to z mojej strony jedynie cytaty i zapożyczenia. Staram się wypełniać zawarte w nich instrukcje własnym doświadczeniem, testując rozmaite rozwiązania, wypracowane przez poprzednie generacje światłych i dzielnych ludzi, którzy kosztem ogromnego wysiłku byli gotowi zakwestionować kompletność obrazu rzeczywistości kształtowanej przez ego. Oczywiście ma Pan rację, łatwo zapominam o czasie, kiedy zdarzy się spotkać rozmówcę, np. takiego, jak Pan. Gdy była taka możliwość, prowadziłam na Filmweb blog, ale nie był ciekawy, więc rzadko ktoś tam zaglądał. Jeśli szuka Pan inspiracji, proponuję poczytać lub posłuchać kogoś naprawdę mądrego. Być może w wolnej chwili zechce Pan skorzystać z mów Ajahna Brahma. Proszę pamiętać, że każde, nawet najlepiej dobrane słowa nie zastąpią doświadczenia i dopiero ono wypełnia je treścią. To tylko drobny przykład: https://www.youtube.com/watch?v=ZLEVk9GhSis

użytkownik usunięty
bathory_filmweb

PS: https://www.youtube.com/watch?v=vclxb2EJ5JY

ocenił(a) film na 8

Dziękuję za możliwość przeczytania tak ciekawej rozmowy.Ukłony dla obojga Rozmówców.Nie potrafię tak mądrze ...
Mogę tylko podzielić się własnym doświadczeniem.
25 lat temu, po kilku latach odsuwania Pragnienia na dalszy plan stanąłem przed dylematem.Albo dzieci albo Pragnienie,innej możliwości już nie widziałem.Pragnienie na mnie czekało.Wybrałem dzieci i dzięki temu umiem patrzeć na siebie w lustro.Nigdy się nie dowiem czy byliśmy dwoma połówkami tego samego jabłka czy to była tylko ułuda.Po kilku latach bólu wróciłem do normy,chyba.
Umiem z tym żyć,nawet dosyć szczęśliwie,ale nie zapomnę nigdy ...
pozdrawiam

użytkownik usunięty
clarencefilmweb

To bardzo osobisty komentarz, a ponieważ zwrócił się Pan do mnie, odpowiem. Nie śmiem rozstrzygać o słuszności Pańskiej decyzji jednak, ponieważ wybrał Pan tak, a nie inaczej, prawdopodobnie bardzo kocha dzieci, zaś one miały dużo szczęścia. Spotkałam wiele takich, które rodzice po prostu porzucili i to z o wiele bardziej błahych powodów niż pragnienie nowego partnera. Dzieci zranione poczuciem odrzucenia zwykle cierpią również jako dorośli, co oczywiście ma dalekosiężny wpływ na ich biografie, a często kładzie się cieniem na kolejne pokolenie. Z drugiej strony poczucie winy związane ze świadomością krzywdy własnych dzieci, prawdopodobnie nie pozwoliłoby Panu cieszyć się nowym związkiem, w efekcie cierpiałyby nie tylko one, ale również Pan, dotychczasowa partnerka i jeszcze jedna osoba. Postąpił Pan racjonalnie minimalizując zasięg poczucia straty, co nie jest łatwe pracując z silnymi emocjami. Przyjmując na siebie odpowiedzialność wykazał dojrzałością, na którą wielu nie potrafi się zdobyć.

ocenił(a) film na 8

Nie chcę Pani obciążać swoimi traumami ,ale i tak od wczoraj o niczym innym nie potrafię myśleć. Przepraszam,że dopowiem co nieco.I proszę nie myśleć,że oczekuję akceptacji czy słów otuchy.Zawsze stety czy niestety podejmujemy decyzje sami.Nigdy nikomu o tym nie mówiłem ,anonimowo pewnie jest mi łatwiej.Widocznie tego potrzebuję,dziękuję za cierpliwość :)
Kiedy Harry poznał Sally był rok po ślubie i świeżo po urodzeniu dziecka. Panna Sally podjęła pracę w jego firmie. Tylko rozmawiali ze sobą. Może po dwóch latach Harry uznał,że to zagrożenie dla jego małżeństwa bo zaczynali być uzależnieni od siebie.Harry odsunął się na ile było można by nie komplikować Jej i swojego życia.
Po może roku Sally wyszła za mąż,potem urodziła syna.
Po kilku latach wróciła do firmy.Zdawało im się ,że są bezpieczni,obydwoje w związkach i z dziećmi.Znowu zaczęli rozmawiać i tylko rozmawiać. Z czasem okazało się,że ich związki nie są szczęśliwe i to nie z powodu kolegi/koleżanki z pracy.
Po ośmiu chyba latach od pierwszego spotkania Harry wyznał Sally,że bardzo żałuje ,iż nie poznał Jej wcześniej.Kiedy Ona odpowiedziała,że czuje dokładnie to samo od wielu lat nastąpiło BUM........
Do rozmów doszły dziesiątki,może setki listów.Obydwoje wiedzieli,że nie mogą zrobić krzywdy swoim dzieciom ( bo w międzyczasie Harry'emu urodziło się drugie) i chcąc nie chcąc przyjęli do wiadomości,że to nigdy nie może się udać.
W firmie zaczęły krążyć plotki,a oni tylko rozmawiali.
Sally po jakimś czasie zdecydowała się zawalczyć.Rozeszła się z mężem i powiedziała,że będzie czekać.Wiedziała,że Harry nie zostawi dzieci,jej było łatwiej bo syn został z nią. Próbowała wymusić obietnicę na Harrym,że jeśli kiedykolwiek w życiu będzie wolny to przyjdzie do Niej ,nieważne czy będzie z kimś ,czy będzie miała męża itd.
Okres szczęścia i bólu.
Harry powiedział żonie o krążących plotkach i zapewnił,że są bezpodstawne bo nie spotyka się z Sally.I to była prawda.Nigdy do tej pory nie zdradził żony fizycznie,emocjonalnie pewnie tysiące razy więc uczciwy do końca nie był,niestety.
Parę miesięcy później żona Harry'ego złożyła papiery w sądzie o rozwód bo w ich małżeństwie psuło się od bardzo dawna.
Harry powiedział,że jeśli sądownie zgodzi się ,że dzieci zostaną z nim, na drugi dzień już go/ich tu nie będzie.
Po jakimś czasie ,po rozmowie z prawnikami zdecydowała,że wycofa pozew bo Harry się nie zgadzał.To on zarabiał na dzieci pracując na dwóch etatach,wieczorami odrabiał z nimi lekcje,a nocą gotował im obiady na następny dzień,robił śniadania do szkoły itd itd itd .Więc w sądzie nie miałaby łatwo.
Harry i Sally odsunęli się od siebie by ich zażyłość nie ciążyła w życiu Harr'ego. Niestety obydwoje byli posiadaczami sumień.
Adwokatka Harry'ego powiedziała,że nie ma żadnych szans sądownie zatrzymać dzieci bo jego żona nie jest pijaczką i dziwką.
To wtedy Harry całkowicie stracił nadzieję i zdecydował,że skorzysta z usług pań lekkich obyczajów by oskarżenia go nie były bezpodstawne.
Pierwsze i ostanie zdrady Harry'ego nie pomogły w niczym.
Pomyślał,że czas leczy rany,może da się tak żyć,może da się zapomnieć.
No i żył dalej ze swoją żoną,która też pewnie lekko nie miała, ale dzieci były na pierwszym, miejscu.
Nigdy Harry nie miał pewności czy ich nieudane małżeństwo nie miało złego wpływu na odczucia dzieci i dalej nie wie czy jego decyzja była optymalna dla ich zdrowia psychicznego.Życie .
Sally po roku poznała faceta,potem urodziła drugiego syna.
Po 3 latach wróciła do pracy.Harry jak Ją zobaczył o mało nie rozwalił auta na sąsiednim płocie.Sally to widziała,następnego dnia zwolniła się z firmy.
Od tej pory czyli od około 20 lat widzieli się 4 razy.2 razy na pogrzebach wspólnych znajomych,raz w sklepie i raz na ulicy.
Nie próbowali ze sobą rozmawiać,chyba się bali ....
Dzieci Harry'ego są już usamodzielnione czyli teoretycznie mógłby być wolny.Niestety kajdany lojalności,uczciwości i jakiejś tam formy dbałości o tą samą żonę od 37 lat trzymają się dobrze.Mimo tego,że żyją razem,a tak naprawdę osobno.
Harry nie wie co dzieje się w życiu Sally bo już za późno na cokolwiek.
I tak kończy się lot Harry'ego/Ikara w stronę słońca ...
Jeszcze raz przepraszam,że wymusiłem na Pani czytanie tych rzeczy.Mam nadzieję,że nikt inny tu nie trafi.
Wszystkiego dobrego życzę :)

użytkownik usunięty
clarencefilmweb

Bardzo ciekawa i pouczająca historia, prócz tego dosyć typowa, co często znajduje odzwierciedlenie w kinematografii. Dobrze obrazuje to, czego, siłą rzeczy, „Gdy wieje północny wiatr” nie pokazuje. Właśnie dlatego odpowiadając pierwszemu rozmówcy wyraziłam sceptycyzm, co do romantycznie otwartego zakończenia filmowej wersji zdarzeń. Pańska opowieść wpisuje się w moje doświadczenia, dlatego sądzę, iż filmowy obraz, stanowiący punkt wyjścia dyskusji, to mocno wygładzona wersja romansowej przygody, mająca bardziej bawić młodych niż uczyć nieco starszych. Według mnie przedstawiona przez Pana wersja znacznie lepiej ilustruje to, co starałam się przekazać na temat natury pragnień - nieunikniony ból istnienia.

ocenił(a) film na 8

Zrobiła Pani dobry uczynek.Dziękuję,już mi lepiej.Dam świadectwo w ewentualnym "niebie":)
Ukłony przesyłam.

użytkownik usunięty
clarencefilmweb

Postawa godna upowszechniania. Ostatecznie, każdy happy end to jedynie odroczone w czasie bolesne rozstanie. Dziękuję i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7

Dziękuję za dyskusję.
Proszę trzymać kciuki za tych, którzy są jeszcze na etapie rozważań, gdzieś pomiędzy powyższymi stwierdzeniami a marzeniami.
Nie zgadzam się do końca z tym, że „Człowiek, który zapragnął używania życia, wstąpił na drogę rozpaczy…“.
Pani Magdaleno proszę zrobić użytek ze swojej umiejętności przekazywania i wiedzy. Mam nadzieje , że do "spisania" jakoś w przyszłości.

Chciałbym ze swojej strony podziękować za jedną z najlepszych dyskusji, jakie mogłem przeczytać na filmwebie. Uważam, że najwyższą ceną, jaka można zapłacić za pragnienia są... konsekwencje. Jacy jesteśmy naprawdę i jakie emocje nami kierują? P.S ...a miało być tak sielsko, ale mąż, czy zona się dowiedział...

Film pozytywny. Ciekawe i mądre dialogi. Moim zdaniem, oboje wszystko przemyśleli i zostaną na swoim, czyli Emmi zostanie przy rodzinie, a Leo poleci do Bostonu. Emmi tylko z babskiej ciekawości dążyła do spotkania z Leo. Zostaną na długi czas korespondencyjnymi przyjaciółmi. Zero dramatu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones