PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4313}

Jabłka Adama

Adams æbler
7,7 88 594
oceny
7,7 10 1 88594
7,2 18
ocen krytyków
Jabłka Adama
powrót do forum filmu Jabłka Adama

I jak tu nie uwielbiać kina skandynawskiego!!!
''Jabłka Adama'' to kolejny dowód na to, że ukazanie życia panującego w tych rejonach globu i
problemów z nim związanych, niczym nie różni się od tego, którego doświadczamy na co dzień,
czy też przedstawia Fabryka Snów. Różnica w tym wypadku jednak leży zupełnie gdzie indziej.
A mianowicie po stronie samej formy przekazu. Na to wszystko składają się poszczególne
elementy, które są filarem solidnie podpierającym całość.
Film Jensena mimo takiej konstrukcji, jakby nie patrzył, nadal ma w sobie realizm, naturalność,
ukryte przesłanie, czerpie z symboliki, a celowe przerysowania, które jawnie rzucają się na wzrok,
wytwarzają koktajl, podany w tak proporcjonalnej postaci, iż sadystyczny humor zawarty
wewnątrz, nie dosyć, że nie dławi, to jeszcze nadaje wyśmienitego smaku.
Dostajemy tym samym inteligentną fabułę, na której nieraz przyjdzie nam zrywać boki, ale też
poza śmiechem, wynieść możemy z niej nauki, lub przypomnieć sobie przynajmniej dzięki
Duńczykowi, że to co nam podarował w treści, nie jest może odkrywcze, ale też i wcale banalne.
Zaproszenie do Domu Bożego wyrzutków społecznych, gdzie każdy z nich cierpi na inną
dolegliwość ''zła w sobie'', już jest pomysłem nieszablonowym.
Resocjalizacja odbywać się ma pod okiem klechy, którego życie nie oszczędzało. Wszystkie te
gryzące się ze sobą charaktery neonazisty, gwałciciela kleptomana, oraz terrorysty, to już ładunek
wybuchowy o sporej sile rażenia. Duchowny jak saper musi sprawić, by eksplozja odmiennych
osobowości nie uszkodziła fundamentów jego wiary w dobro, a przy okazji, chciałby nawrócić
''kuracjuszy na odwyku''. W międzyczasie pojawia się Ona pełna rozpaczy, w amoku, stojąca
przed trudnym wyborem stania się matką chorego dziecka.
To czego jesteśmy świadkami jest tylko z pozoru domem wykolejeńców i wariatów. Spokojny azyl
zastaje zburzony przez czczącego Hitlera Adama, który za wszelką cenę, chce złamać Ivana.
Nadstawianie policzka przez kaznodzieję coraz bardziej podsyca atmosferę i prowokuje ''łysego''.
Mógłby opowiadać dalej i dalej, ale najlepiej trzeba zobaczyć na własne oczy, jakie będą
końcowe tego efekty.
Pewne jest jedno. Absurd, bo on także jest tu obecny, przejaskrawienia, czy wspomniane
wcześniej symbole, widz dostaje w dosyć łagodnej postaci. Dużo znanych powiedzeń czy cytatów
jak ''prawda najlepiej służy człowiekowi'', ''ludzie z natury nie są źli'', ''szatan wystawia nas na
próbę'', ''wszyscy popełniamy błędy, ale nie pozwólmy, aby nas one łamały'', ''aby poznać Boga
trzeba potańczyć z Diabłem'' i kilka innych, nie unosi się tu w powietrzu tanim moralizatorstwem,
czy pseudofilozofią, a tylko przypomina nam, jak wieki sens ma nasze życie.
Absolutnie to nie złości, tym bardziej nie powinno męczyć.
Chwil gdzie zanieść można się śmiechem, jest tu więcej, niż na niejednej typowej niby komedii.
Oprawa muzyczna jest ironiczna i przypomina klimatem dawne kino grozy czy też noir. Poza tym
film ten jest świetnie kadrowany i dzięki temu, posiada mnóstwo kapitalnych ujęć.
Aktorstwo jest dosłownie pyszne. Najlepsze w tym jest to, iż Mikkelsen, oczywiście z zapadającą
w pamięć rolą, nie kradnie tego obrazu tylko dla siebie. Pozostali również grają rewelacyjnie i
tworzą wyjątkowych, charakterystycznych bohaterów z krwi i kości, którzy bez przeszkód powinni
pozyskać nasze uznanie, mimo iż ich kreacje, zostały zepchnięte na margines społeczny.
Cukrem pudrem na tej szarlotce jest lekarz socjopata ekscentryk.
Świetnie napisany i tak samo przelany na ekran scenariusz, plus wszystkie dodatki składające
się na całość, sprawiają już przy pierwszym seansie, że film trafia u mnie do ulubionych, a jego
ocena może być tylko jedna ...9/10.
Jak widać każdy powinien posiadać szanse na zmianę samego siebie, zależy tylko kto i w jaki
sposób z owej szansy skorzysta. A wiara? W coś przecież trzeba wierzyć.

djrav77

Dość ciężko się czytało. Trochę jak licealne wypracowanie. Jest jednak kilka celnych spostrzeżeń i dość interesujące zakończenie wywodu, które prowokuje mnie do zadania pytania licząc na ciekawą dyskusję.
Jak myślisz, w co uwierzył Adam?

ocenił(a) film na 9
Moongirl

Zacznę może od tradycyjnego dzień dobry.

Tak samo jak niejednoznacznie można interpretować ten film, tyczyć się to może postawy tytułowego Adama.
Pytasz w co uwierzył, lub mógł uwierzyć Adam?
Przede wszystkim jak sama wiesz, film ten składa się z mnogości symboliki, która przejawia się co rusz na każdym kroku. Skupiając się i przyglądając dobru i złu, gdzie dobro przejawia się przez Boga, miejsce resocjalizacji czy postawę pastora Ivana, a zło poprzez neonazistowską naturę Adama, portret Hitlera, czy właśnie próbę złamania wiary cierpiętnika klechy, w ostatecznym rozrachunku, dostajemy wygraną tego pierwszego. Ale przecież nie musi oznaczać, że Adam po mozolnym boju poniósł.... No właśnie. Klęskę czy zwycięstwo?
Może Adama nie przekonał cud ozdrowienia Ivana. Może nie złożył broni, myśląc, że ta walka i tak nie ma sensu. Może on po prostu uwierzył w SIEBIE i w to, że życie w ciągłym zakłamaniu pustoszy jeszcze bardziej nasz wnętrze, a przy okazji niszczy też tych, którzy próbują nam za wszelką cenę pomóc, bo przecież są tacy ludzie.
Jednak aby dokonać wewnątrz siebie zmian na lepsze, rzeczywiście potrzebne są cuda i Stwórca? Czy to nie leży gdzieś głęboko w nas samych?
Tak czy inaczej film ten można by analizować co kilka minut przy ważniejszych scenach, a jest ich naprawdę od groma.
I jeszcze utwór Bee Gees ''How deep is your love'', który równie dobrze mógłby w refrenie brzmieć ''How deep is your faith'', kapitalnie pasujący do tego czego doświadczamy, w przeciągu zaledwie 90 minut.

I teraz, albo każesz mi się postukać w czoło, albo będzie kontynuacja.

Na koniec trochę zmienię temat i wypowiem się krótko odnośnie Twoich dwóch pierwszych zdań.
Przeczytałem swój tekst ponownie i za cholerę nie odniosłem wrażenia, iż ciężko się go ''wchłania''.
Czy jest on w formie licealnego wypracowania? Nawet gdyby, to wolę napisać to w miarę zrozumiale, bez ''prężenia'' się na filozofie, dosyć przejrzyście i tak od siebie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale niektórzy to czytają, a dowiaduję się o tym, gdy ktoś mi wyśle zaproszenie i mi o tym mówi. Zdarza się, tak jak w Twoim przypadku Moongirl, że i ktoś coś odpisze/ napisze nawet pod tak obszernym wywodem.
Nie jestem zawodowym recenzentem, a tym bardziej nie miała być to praca naukowa. Ot, po prostu lubię nieraz napisać coś w kilku zdaniach, a że potrafię się zagalopować i tych zdań się trochę nazbiera.... :)

pozdrawiam

djrav77

Nie mogę zacząć dzień dobry, bo bym musiała zacząć od dobranoc, a to może nie było by grzecznie
Od razu może więc powiem, że nie znam odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie i nadal jej szukam. Stąd się wzięło i dziękuję, że próbujesz na nie odpowiedzieć.
Odnosząc się do Twojej wypowiedzi, najciekawsze wydało mi się "Czy to nie leży gdzieś głęboko w nas samych?" Z tego mianowicie powodu, że Adam wydaje mi się realistą do bólu. W dodatku człowiekiem czynu, który nie pozwala sobie na bierne trwanie. On działa. Dlatego tak bardzo wkurza go Iwan i cała reszta. Pomimo tego, że ewidentnie przyjeżdża do tego miejsca żeby przetrwać jakoś te wyznaczone mu tygodnie, nie może pogodzić się z dziwacznym status quo tego miejsca, gdzie zmiana zachodzi tylko - jego zdaniem - w chorym umyśle Iwana. No i Iwan chce zmienić jego, a to nie może się zdaniem Adama wydarzyć, ponieważ to on zmienia. Dlatego zgodzę się - jeśli to miałeś na myśli - że zmiana Adama wychodzi z niego, a nie z Iwana, płonącej jabłonki czy Księgi Hioba. Choć to oczywiście też jest wytłumaczenie, które z obrazem się nie kłóci.
A teraz z czym się nie zgadzam. Z "życie w ciągłym zakłamaniu pustoszy jeszcze bardziej nasz wnętrze", bo nie widzę w postawie Adama zakłamania. To że wierzy w Hitlera - uosobienie zła w naszej kulturze? No wierzy, ale jego postawa jest bardzo spójna. Nie widzę, aby coś zakłamywał. W dodatku deklaruje Iwanowi "ponieważ jestem zły i nie możesz tego zmienić". I przecież nie z zakłamania Adama wynika dramat Iwana. Przecież Adam prawie doprowadza do jego śmierci próbując doprowadzić go do obiektywnej prawdy. Moim zdaniem to właśnie do Adama dociera - że "zakłamanie" Iwana ma jakąś wartość. I teraz właśnie możemy przejść na poziom wiary. I albo każesz mi się postukać w czoło, albo będzie kontynuacja. :)

Na koniec jeszcze odniosę się jeszcze do "wypracowania". No nic złego nie miałam na myśli na prawdę. Po prostu takie miałam odczucie. Tekst długi i prosił się o lepszą strukturę, myśl przewodnią i dobre podsumowanie. Mam jednak przeczucie graniczące z pewnością, że nie ubodło Cię to zbytnio i nie zaprzestaniesz takich tekstów. Inaczej przyznam, że to był gruby nietakt z mojej strony.

Podsumowując, nadal nie jestem przekonana w co uwierzył Adam. Odważnie więc rzucę moje osobiste przypuszczenie. Myślę, że uwierzył w Iwana. Mam też coś na obronę swojej tezy, ale zostawię to na później (jeśli nastąpi).
A teraz możemy to przedyskutować.

djrav77

Ach, jeszcze "How deep is your love"! Absolutnie nie przyjmuję propozycji przełożenia na "your faith". Ale to jest kawałek popowy i jest to forma bez treści. Jeśli to jest forma bez treści, to nie ma walorów obiektywności, no więc jest to formalizm. I to jest groźne. Ale to mi się właśnie podoba, bo po prostu możemy sobie tam podkładać różne treści, może i takie nawet, które by nam tu nie odpowiadały.

ocenił(a) film na 9
djrav77

No właśnie prawda jest nie zawsze najlepsza... Ten film pokazuje, że czasami lepiej jest pewnych rzeczy sobie nie uzmysławiać, bo tak człowiekowi jest o wiele łatwiej i nie jest to złe, małe kłamstwa nie szkodzą, wręcz są potrzebne, żebyśmy się dobrze czuli ze samym sobą. Co ja widzę w tym filmie to przede wszystkim pochwała optymizmu na przekór wszelkim przeciwnościom losu. ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones