Jak dla mnie jest to piękny film o tym, że można być dla kogoś przykrym, wręcz okrutnym, ale po co? Zwłaszcza wobec osoby słabszej, która nie umie się bronić. Dobro buduje, a zło rujnuje. Postać pastora wzruszająca, pomyślcie jak wiele osób żyje w ten sposób.. nie ma sensu odbierać człowiekowi złudzeń które pozwalają mu się trzymać i funkcjonować, o wiele lepiej jest przytulić czyjeś słabości do serca, zaakceptować kogoś takim jakim jest. Niektórzy są tak bardzo pokaleczeni przez los a przy tym dzielnie dają radę, lecz niestety bardzo często spotyka ich to co pastora Ivana - brutalność, pogarda, znieczulica, bo tak ludzie reagują na słabość. Pytanie ile kto zniesie, najczęściej w życiu takie ciosy od losu nie kończą się happy endem. Zwykło sie mówić, że życie to nie film, ale uważam że mogłoby takie być gdyby ludzie się postarali. To jest jeden z filmów które inspirują do tego, by się starać.