współczesne nawracanie "niewiernych" :). Sam tytuł dość wymowny, poza tym mamy i jabłoń i Adama ;). Tylko kto (co) robi tutaj za węża? Gdzie mamy Ewę? Czy w tej historii pojawia się też Bóg? Film nastroił mnie bardzo pozytywnie. Niby prosta historia. Ksiądz (pastor) zbiera z przystanku więźniów na taką trochę dziwną resocjalizację. Dziwną, gdyż na pierwszy rzut oka metody duchownego pozostawiają wiele do życzenia. Złodziej (ten grubszy jegomość) kradnie nadal, gość nie stroniący od zamachów z bronią w ręku nie zmienia jakoś diametralnie swego życia pod jego kuratelą. Na dokładkę przyjeżdża Adam, który widząc co się dzieje w parafii, nie bardzo potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Sam będąc bandziorem reaguje złością i przemocą, gdyż te cechy są mu najbliższe... Czy film można sklasyfikować jako czarną komedię? Na pewno tak. Żart bardzo ciężkiego kalibru. Reżyser wyśmiał wiele ludzkich zachowań i idei. Jak wspomniałem na wstępie, mamy też wiele odniesień do religii, jak Księga Hioba i postawa Ivana, wspomniany Adam i jabłoń, kwestię "dobra" które mimo wszystko zawsze zwycięża. Podane jest to widzowi w dosyć momentami zabawny, momentami brutalny sposób. Film na pewno nie nudzi i skłania do przemyśleń. Polecam.